czwartek, 30 października 2014

Jak wybrać lepsze dobro?

Jesteśmy stawiani przed ważnymi wyborami swojego życia : Cieszyć się smakiem, czy wyglądem? Zjeść ciasteczko, czy poćwiczyć? Zjeść o 23, czy pójść spać i zjeść rano śniadanie? Pójść pobiegać, czy obejrzeć film pod ciepłą kołderką? Jechać do rodziców, czy zostać ze względu na praktyki?  Mogłabym wymieniać tak do rana, a jest dopiero po 22.

Wszystkie zdarzenia począwszy od początku września namieszały kompletnie w moim życiorysie. Przez te dwa miesiące dopiero od niedawna poczułam harmonię i szczęście, które dla mnie są kruche jak szkło. Albo ciasteczko.
Moje błędne koło wygląda tak : jestem smutna - jem, jestem zła - jem, jestem sama - jem. Gdybym jadła zdrowo - OK, ale zaczęłam jeść jakieś śmieci zapominając o tym, że to nic niewartościowe gówno, myśląc tylko "o fuck, jakie to dobre". Nie mylcie mojej chęci zrzucenia paru kilo i wyćwiczenia swojego ciała jako obsesji na punkcie odchudzania i kościstego ciała. Chcę po prostu powoli obrać sobie cel i ze skutkiem do niego dążyć, zaczynając w tym momencie od początku. Zabawne w jak szybkim tempie zapomniałam jak bardzo napracowałam się na wakacjach, z ilu rzeczy wtedy zrezygnowałam i ile godzin poświęciłam na ćwiczenia, ile potu wylałam. Ciągle o tym zapominamy i wracamy do starych nawyków. Ale dlaczego? Bo człowiek tak naprawdę jest słaby i sam musi znaleźć w sobie silną wole krok po kroku, a wtedy każdy dzień jest cenny. Moim pierwszym cennym dniem, będzie dzień bez podjadania tego co ostatnio często jem :cukierki, ciastka i ciasta, chipsy, paluszki. Wystarczy mi kilka dni, aby się do tego przyzwyczaić, naprawdę tylko kilka mocnych dni bez jedzenia tego czego nie powinnam, a "wyjdę na prostą". Unikałam tego jak ognia od września do tej pory. Tak samo jak unikałam pisania postów tak unikałam zdrowego jedzenia. Grzeszki, oj tak.


Niestety nikt za nas nie zadecyduje, jakie dobro wybrać - czy chcemy pięknie wyglądać, czy żreć, bo lubimy. O to musimy zadbać my sami.

W sumie to przez dwa miesiące miałam wiele innych celów do osiągnięcia, to nie jest tak, że siedziałam na dupie i nic nie robiłam. Zaczęłam robić prawo jazdy na początku września i na początku listopada będę zdawać egzamin, na który też dużo się uczyłam. Oprócz tego miałam dużo nauki, przede wszystkim języka niemieckiego - 4 listopada czeka mnie rozmowa kwalifikacyjna na praktyki do Austrii. Zależy mi na tym, poważnie...Ale gdybyście mieli najbliższą rodzinę 800 km od siebie i widywalibyście ich tylko w wakacje i święta to wiedzielibyście jak to boli, kiedy musicie zrezygnować z zobaczenia ich na rzecz praktyk. To przykre, ale to życiowa szansa, której zmarnowanie byłoby głupotą. Właśnie sprzed nosa uciekają mi dwie okazje zobaczenia moich rodziców i mojej siostrzyczki włącznie z całymi feriami, które spędzę gdzieś w górach...

Jak się zmieniłam bez sportu i zdrowego odżywiania? Jestem cholernie leniwa, jest mi zimno, jestem ciągle głodna, mam za dużo zachcianek, pojawił się trądzik na twarzy, oponka, pobiję za kruche, chrupiące, orzechowo-czekoladowe ciasteczko, w ciągu miesiąca byłam przeziębiona dwa razy (kiedy biegałam nawet w zimie nie zachorowałam ani razu). Myślę, że napisanie tego postu jest odważnym krokiem na przód, aby zacząć praktykować nowe, zdrowe nawyki. Tymczasem życzcie mi szczęścia i ogarnięcia dupy...