poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Home

Cześć! Za mną już 11 dni odkąd zaczęłam ćwiczyć i zdrowo się odżywiać. W ciągu ostatnich dni odkąd nie pisałam biegałam godzinę,  zrobiłam skalpel i turbo, natomiast dzień regeneracji zrobiłam w sobotę, ponieważ w niedzielę zostałam zaproszona na robienie zdjęć podczas chrztu świętego. Obiad był w chińskiej restauracji - próbowałam tam wielu pysznych smakołyków, których nigdy nie jadłam - głównie owoce morza, bo nie przepadam za mięsem. Kraby w panierce, sajgonki, smażone krążki rybne, na deser banany w cieście, krojone owoce mango, papai i melona oraz ciasteczka z wróżbą to kilka z tych pyszności jakie zapamiętałam, dlatego po tym pysznym obiedzie chciałam troszkę poćwiczyć. Przed każdym treningiem robiłam sobie zdjęcia, gdyby ktoś chciał dowodu, ale myślę, że na razie nie mam potrzeby się kompromitować, czasem może coś nie wyjść :) Myślę, że kiedy będę już na to gotowa opublikuje zdjęcia przed i po, ale to za bardzo długi czas, 11 dni to dopiero malutki zalążek.


W ciągu tych kilku dni czasem miałam chwile, w których chciałam podjadać różne rzeczy. Na szczęście kończyło się to albo na wypiciu zielonej herbaty, zjedzeniu owoca lub jogurtu i na połowie ciasteczka. W niedzielę pozwoliłam sobie na coś słodkiego, ale naprawdę nie dużo. Ostatnio mam ogromną ochotę na knysze, a nie jadłam jej już tak dawno, że wyglądałabym pewnie tak :




Dzisiaj wieczorem mam autobus do Polski! Bardzo się z tego cieszę, w końcu zobaczę się z moim kochanym. Takie rozłąki dają naprawdę wiele, jeszcze nigdy tak mocno za nim nie tęskniłam! Z drugiej strony czuję smutek, bo znowu przeżyję rozstanie z rodzicami i siostrą i wszystkich razem zobaczę może dopiero na święta. Jeszcze rozmyślam nad tym w jaki sposób mam się spakować...będę wyglądać jak tragarz z wielgachną walizką i trzema torbami ;) Czuję się tak...jakbym zakochała się na nowo!



No to co...ja powoli pakuje resztę rzeczy i następny post będzie już w Polsce kiedy naprawią mi laptopa! Od środy będę nad jeziorem przez kilka dni, wtedy się okaże jaką mam silną wolę. Marchewka do plecaka i w drogę! Trzymajcie się!

2 komentarze:

  1. A gdzie mieszkasz ? Też mam ten problem z ciągłymi wyjazdami.. Mam nadzieję, ze dobrze Ci pójdą dalsze ćwiczenia i, że będą efekty !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojeżdżam do rodziców do Idstein, bardzo przyjemne miasteczko w okolicach Frankfurtu, a w Polsce jestem z Dolnego Śląska - ze Strzelina. Bardzo dziękuję za wiarę i motywację! :)

      Usuń

Co o tym sądzisz? Masz jakieś pomysły? Podziel się! :)